Grafika: Marta Polechońska
Zapraszamy zebranie z rodzicami w środę o 16:30

Spis treści

Jak radzić sobie z trudnymi emocjami i zaakceptować swoje ciemne strony

Wszyscy ludzie, bez wyjątku, dążą do poczucia szczęścia i wewnętrznego spokoju. I oczywiście nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że ta pogoń za dobrym i komfortowym życiem powoduje, że przez większość czasu czujemy się nieszczęśliwi.
„Pragnienie pozytywnego doświadczenia samo w sobie jest negatywnym doświadczeniem. A paradoksalnie, akceptacja negatywnego doświadczenia jest pozytywnym doświadczeniem”.
Oczekiwanie na pozytywne doświadczenia powoduje, że czujemy się negatywnie – im bardziej chcemy czuć się dobrze, tym gorzej się czujemy. Im bardziej chcemy być kochani i szczęśliwi, tym bardziej samotni i nieszczęśliwi się stajemy. Pogoń za miłością, szczęściem, zdrowiem, pieniędzmi tylko wzmacnia poczucie, że nam tego brakuje.
Z jakiegoś powodu założyliśmy, że wiemy, jak powinno wyglądać nasze życie i co powinno się w nim zadziać, abyśmy mogli uznać je za dobre i pełne. Założyliśmy, że wiemy, jak powinniśmy wyglądać, jak się zachowywać i kim się stać, aby być wartościowymi ludźmi.
Ale czy na pewno wiemy, co dla nas dobre? Czy naprawdę spokojne, proste i bezproblemowe życie dałoby nam szczęście? Czy trudne emocje, sytuacje, życiowe wyzwania są najgorszym złem, którego za wszelką cenę powinniśmy unikać? A może to właśnie akceptacja jest kluczem do świadomego i spełnionego życia?
Nie ma dobrych ani złych emocji
W naszej przestrzeni znajduje się wiele informacji o tym, jak ważne jest pozytywne myślenie i że poczucie wdzięczności, radości i miłości na co dzień uzdrawia człowieka, a tkwienie w negatywnych emocjach rujnuje zdrowie. O ile to wszystko jest prawdziwe, jest też mocno uproszczone.
Emocje w sensie fizjologicznym trwają jedynie 1-2 minuty. To, co czujemy przez kolejne godziny, dni, tygodnie, a nawet lata, to nie gniew, złość, smutek czy żal sam w sobie, lecz opór i bunt w stosunku do tych niepożądanych emocji, który spowodował zamknięcie i uwięzienie emocji w ciele.
Same emocje trwają krótko i są zaledwie informacją, ważnym przekazem dla nas.
Obsesyjne próby pozytywnego myślenia na siłę, kiedy czujemy się źle, nie tylko nie przynoszą ulgi. To kolejna forma obrony i ucieczki przed emocjami, których nie chcemy odczuwać. Im bardziej od emocji uciekamy, tym silniejsze się stają.
Emocje nie są dobre, ani złe, one po prostu są. Mają też jedno ważne zadanie do wykonania: przekazać informację.
O ile emocje zwane pozytywnymi zazwyczaj chętnie witamy w naszym życiu, o tyle od tych negatywnych odwracamy głowę – nie znosimy ich odczuwać i uciekamy od nich najdalej, jak tylko się da (popadając przy tym często w pracoholizm, alkoholizm i inne uzależnienia). Czy to naprawdę dobry sposób na „radzenie sobie” z emocjami?
Spójrzmy na to w ten sposób. Jeśli skaleczysz się w rękę, poczujesz ból i zobaczysz krew sączącą się z rany, czy skutecznym sposobem leczenia będzie zakrycie oczu i udawanie, że rany nie ma? Albo schowanie ręki do kieszeni? Nie za bardzo… Wiemy, że najlepiej w takiej sytuacji jest spojrzeć na ranę, zaakceptować, że to już się stało i poszukać sposobów na to, aby odpowiednio ją opatrzyć.
Mimo to, kiedy przychodzi do nas trudna emocja, uciekamy od niej i nie chcemy jej czuć, jakby to miało rozwiązać nasz problem. Nasz opór powoduje jednak, że zamiast przepłynąć przez ciało i odejść, emocja zostaje w nas zablokowana i uwięziona. Tak stłumiona, będzie czekać na kolejny moment, aby móc zwrócić naszą uwagę i wykonać swoje zadanie.
Niestety najczęściej opieramy się emocjom latami, a tak kumulowane, potrafią wywoływać w nas ciężkie choroby i mogą sprawić, że w końcu wybuchniemy i rozpadniemy się na kawałki, raniąc przy tym siebie i innych. Długoletnie tłumienie emocji, oprócz podupadania na zdrowiu psychicznym i fizycznym, często powoduje, że w końcu przestajemy czuć cokolwiek. Nasze życie staje się nijakie, wypłowiałe, bezbarwne. Tracimy kontakt ze swoim wnętrzem i nie czujemy już niemal nic.
Wsłuchiwanie się w emocje pozwala nam poznać i zrozumieć samych siebie
„To, na co reagujemy silnymi emocjami, mówi nam więcej o nas samych”.

Jedna osoba na hasło: „Jesteś głupi” zareaguje względnym spokojem, bo zna swoją wartość i wie, że to nieprawda. Druga osoba, która zmaga się z niską samooceną i nie uważa się za zbyt inteligentną, może wpaść w furię, gdyż ktoś nie tylko przypomina jej o tym, czego sama w sobie nie akceptuje, ale również odsłania jej słabość przed innymi, narażając na ośmieszenie, a przecież większość z nas za wszelką cenę chce być dobrze postrzegana.
Silne emocje często informują nas o tym, co potrzebuje w nas uznania i uzdrowienia. Pojawiają się, aby wskazać kierunek, kiedy zbłądzimy i zejdziemy ze ścieżki. Jeśli czujemy silne pobudzenie emocjonalne, w tym momencie musimy być na tyle trzeźwi umysłowo i uważni, aby zdać sobie z tego sprawę.
W innym wypadku opór do niepożądanych emocji wywoła negatywne myśli, które napędzą kolejne negatywne emocje (np. „Jak on mnie zdenerwował! To miał być taki dobry dzień, a teraz wszystko przepadło!”). Wpadamy w wir negatywnych myśli i emocji, a wtedy nie jesteśmy już sobą i często mówimy lub robimy rzeczy, których potem żałujemy.
Musimy zwracać uwagę na to, co wywołuje w nas silne emocje i zadawać sobie pytanie: „Dlaczego?”. Czasem wiemy to od razu, a czasem odpowiedź nie jest oczywista i potrzebujemy czasu, aby dotrzeć do źródła naszego bólu.
Możemy wtedy poprowadzić z sobą wewnętrzny dialog, jak w przykładach poniżej:
„Dlaczego zdenerwowało mnie to, że on nie zadzwonił? Bo czuję się niezauważana i nieważna. A dlaczego to mnie boli? Bo czuję się niekochana. A dlaczego to mnie boli? Bo sądzę, że nie zasługuję na miłość i boję się, że zostanę sama”.
„Dlaczego to, że kolega w pracy zanegował moje zdanie na spotkaniu, mnie zdenerwowało? Bo zakwestionował mój poziom inteligencji, moją opinię, a przez to również moją wartość. A dlaczego to mnie boli? Bo ludzie zobaczą, że jestem mało inteligentny i nie będą mnie szanować, przestaną się ze mną liczyć, przestaną mnie doceniać. A dlaczego to mnie martwi? Bo zostanę odrzucony”.
Nasze szczere odpowiedzi na te pytania mogą pomóc nam zrozumieć źródło naszego cierpienia i doprowadzić do uzdrowienia.
Te wszystkie uczucia, które są w nas, pragną jedynie być zauważone – chcą, po latach tłamszenia, wyjść na powierzchnię i pokazać nam drogę do szczęśliwszego życia. Jedynym sposobem na ich uwolnienie jest ich świadome przeżycie. Nie możemy uleczyć tego, czego nie czujemy.
Prawda jest taka, że trudne emocje to szansa na rozwój. Nie dajmy się wciągnąć w pułapkę pozytywnego myślenia. Ono jest ważne i warto codziennie praktykować wdzięczność, spodziewać się najlepszego, patrzeć w przyszłość z nadzieją. Niemniej, obsesyjne próby pozytywnego myślenia nie uzdrowią ani nas, ani naszych ran. To tylko kolejna forma oporu względem negatywnych emocji. Musimy pozwolić trudnym emocjom przemówić – zejść głębiej, aby dotknąć swojego bólu i pozwolić mu odejść.
Spotkanie z trudnymi emocjami to prawdziwa okazja, aby wzrastać. To one odsłaniają przed nami nasze wrażliwe miejsca, nasze rany, lęki, zagubienie. Ujawniają nasze destrukcyjne tendencje, niszczące nas nawyki. Testują naszą emocjonalną dojrzałość. Pokazują nam prawdę o nas, która jest ukryta, bo tak mocno odseparowaliśmy ją od siebie i wyparliśmy z naszej świadomości.
Szanowanie i akceptacja negatywnych emocji nie oznacza pławienia się w nich, czynienia z siebie ofiary, samobiczowania, ani powodowania, że te emocje zostaną z nami na dłużej. Przeciwnie! Oznacza to ich uwolnienie oraz zrozumienie nauki, która za nimi płynie.
Nasze emocje nie pojawiają się w nas po to, aby je naprawiać czy leczyć. One wskazują obszary do uleczenia. Emocje są naturalne i są częścią naszego ludzkiego doświadczenia tu na ziemi. Dlatego zamiast próbować ich unikać, musimy nauczyć się je odczuwać, bo właśnie to prowadzi do ich uwolnienia.







Technika uwalniania – jak radzić sobie z trudnymi emocjami

Uświadom sobie dane uczucie, pozwól, by się ukazało i pozostań z nim w kontakcie.
Nic w nim nie zmieniaj, nic z nim nie rób – pozwól, aby swobodnie płynęło. Oznacza to po prostu zgodę na to, że to czujesz i skupienie na uwolnieniu ukrytej za tym energii. Czyli, najpierw pozwól sobie na odczuwanie, bez opierania się temu, co czujesz, bez rozładowywania tego uczucia, obawiania się go, potępiania czy moralizowania na jego temat. Oznacza to porzucenie osądów i zdanie sobie sprawy, że to tylko uczucie.
Jesteś z tym uczuciem i odpuszczasz wszelkie wysiłki, aby w jakikolwiek sposób je zmienić. Odpuść też chęć, by mu stawić opór. To właśnie opór powoduje, że uczucie trwa. Gdy przestaniesz stawiać opór lub próbować je zmienić, przejdzie ono w następne uczucie i będą mu towarzyszyć łagodniejsze doznania. Uczucie, któremu się nie opieramy, zniknie, gdy tylko wyczerpie się energia, która je napędza.
Kiedy uwolnienie następuje, natychmiast czujemy lekkość i szczęście, niemal jakbyśmy byli „na haju”. Podczas uwalniania ignoruj wszelkie myśli. Skup się na uczuciu samym w sobie, nie na myślach. Myśli nigdy się nie kończą, napędzają się same i płodzą jedynie więcej myśli. Myśli są zaledwie racjonalizacjami umysłu, który stara się wyjaśnić obecność uczuć. Prawdziwym powodem tego, co czujesz, jest nagromadzone napięcie ukryte za emocjami, które napiera, by uwolnić się w danym momencie. Myśli czy zdarzenia zewnętrzne są jedynie pretekstem wymyślonym przez umysł. Jeśli całkowicie uwolnimy i odpuścimy dane uczucie, zazwyczaj wszystkie myśli z nim powiązane całkowicie znikają – zastępują je ostateczne konkluzje i jest to koniec problemu.
Sama emocja, jak już wcześniej wspomniałam, fizjologicznie trwa krótko. To, co czujemy przez kolejne godziny, dni, tygodnie, a nawet lata, to opór, który spowodował zamknięcie i uwięzienie emocji w ciele.
Czas przestać oceniać swoje emocje. Odrzucić wszystko, co uważamy na ich temat. Przyjęliśmy, że gniew czy agresja są złe, że trzeba tylko się uśmiechać, być zawsze grzecznym, miłym i posłusznym. Tak zostaliśmy nauczeni.
Zechciej jednak spojrzeć na emocje na nowo, jakbyś dopiero się urodził, był ich ciekaw i chciał poznać, jak odczuwane są w ciele, gdzie są zlokalizowane i jak intensywne. Czy to bardziej ból, mrowienie, pulsowanie, ciepło, zimno, kurczenie, rozszerzanie?
Światło naszej świadomości roztapia emocje, jak promienie słońca roztapiają lód.
Wejdź w uczucie, stań się nim, chciej poczuć go jeszcze więcej, bez etykiet, bez oceniania, bez oporu i próby ucieczki. Aż w końcu zrozumiesz, że emocje Cię nie zabiją, ani nie pozostaną w Tobie na dłużej. Dzięki tej praktyce przestaniesz bać się tego, co czujesz w środku, zaczniesz doceniać wszystkie emocje i zrozumiesz, że są niczym innym, jak przejawem życia w Tobie.

„Emocje czynią nas ludźmi”.

Nasze demony i cienie

Pod pojęciem demonów czy cienia kryje się to, co nazywamy naszą ciemną stroną. To miejsce wewnątrz, gdzie ukryliśmy (często również przed samym sobą) swoje sekrety, stłumione uczucia, prymitywne impulsy oraz pogrzebaliśmy części nas, których nie akceptujemy, których się wstydzimy, uważamy za złe.
Stało się tak na skutek procesu socjalizacji, gdzie, poprzez wychowanie, religię, kulturę oraz zasady panujące w otoczeniu, nabyliśmy pewne przekonania o tym, co jest właściwe, a co niewłaściwe. Od tego czasu nieustannie próbujemy się dopasować i zachowywać zgodnie z przyjętymi normami, aby otrzymać akceptację innych i przetrwać.
Im bardziej jednak zaprzeczamy tym ciemnym stronom nas samych i próbujemy je wyprzeć, tym bardziej one sabotują nasze życie, prowadząc do nałogów chronicznych i mentalnych chorób, przestępstw, samonienawiści i wiążących się z nią autodestrukcyjnych zachowań.

„Każdy z nas ma swoje ciemne strony, ale nie każdy ma odwagę się do tego przyznać”.

Czasem w naszej głowie rodzą się myśli, które nas przerażają, które uważamy za brudne, grzeszne, niemoralne i szybko staramy się ich pozbyć, jakbyśmy chcieli zatrzeć ślady zbrodni.
Staramy się myśleć pozytywnie i odpychamy to, czego się boimy, oszukując samych siebie. Zamiast ściągnąć maskę i zaakceptować siebie takimi, jakimi jesteśmy, wypychamy niektóre elementy na zewnątrz, udając, że do nas nie należą. Jak więc mamy czuć się kompletni, kiedy wypieramy się swojego człowieczeństwa i samych siebie?
Aby móc pełniej zrozumieć, kim jesteśmy, znaleźć wewnętrzny spokój, poczuć samospełnienie, musimy najpierw poznać i zgłębić nasze ciemne strony, od których tak długo odwracaliśmy głowę. Musimy zechcieć połączyć wszystkie części siebie w całość, zaakceptować je co do jednej, aby w końcu otrzymać pełny obraz i stać się jednością.
Potrzeba nam zrozumieć, że człowiek jest radością i smutkiem, szczęściem i cierpieniem, miłością i nienawiścią. Że jest w nas łagodność i dzikość, wrażliwość i siła, pokora i bunt, dobro i zło, męska i żeńska energia – yin i yan. Że każdy z nas ma w sobie zarówno ziarno Hitlera, jak i Matki Teresy, bo życie szuka balansu.
Jeśli będziemy zaprzeczać swemu człowieczeństwu, nie poznamy siebie naprawdę. Nie staniemy się całością. Będziemy czuć się wybrakowani, dziurawi, niekompletni. Jeśli nie przestaniemy dzielić pewnych części siebie na dobre i złe, nigdy siebie nie zaakceptujemy.
Najwyższa pora przestać nalepiać na wszystko etykiety. Wszechświat nas nie ocenia. Jako ludzie, zostaliśmy tak zaprojektowani, że łączymy w sobie światło i ciemność (jak Ziemia łączy noc i dzień) i nic w tym złego, ani dobrego. Tak po prostu jest. To czyni nas ludźmi. To czyni nas sobą.
Czas przestać opierać się emocjom, myślom, trudnym doświadczeniom, naszej ludzkiej naturze. Czas przestać opierać się życiu. Czas przyjąć je takim, jakie jest, we wszystkich jego kolorach, aby w końcu poczuć wolność od cierpienia.
Życie wie, co robi
Ludzie sądzą, że znają receptę na „dobre życie”. Wymyśliliśmy sobie, że „dobre życie” to takie, w którym jesteśmy bogaci, piękni, zdrowi, wyedukowani, posiadamy rodzinę i nie mamy problemów. Jeśli nasza sytuacja od tego odbiega, to oznacza, że coś z naszym życiem jest nie tak.
Jim Carrey, światowej sławy komik i aktor, który zmagał się z poważną depresją, powiedział:
„Pieniądze, choć potrzebne do przeżycia, nie dadzą nikomu trwałego szczęścia. Komfortowe życie bez wyzwań i rozwoju nie przyniesie satysfakcji”
oraz
„Uważam, że każdy powinien stać się bogaty i sławny oraz zrobić wszystko, o czym kiedykolwiek marzył, aby móc się przekonać, że to nie jest odpowiedź”.

Rozwój jest celem życia. Wszechświat nie chce stać w miejscu, on pragnie się rozrastać w nieskończoność. Życie nigdy nie miało być proste. Tak, jak spokojny ocean nie uczyni Cię dobrym żeglarzem, tak proste życie nie uczyni Cię silnym i mądrym człowiekiem. Nie uczyni Cię najlepszym sobą.
To wyzwania i trudne doświadczenia budują nasz charakter.
Żyjemy w iluzji, że gdybyśmy mieli proste życie, bylibyśmy szczęśliwi. Ludzka natura jest jednak inna. Szybko się adoptujemy i przyzwyczajamy. Chwilowa radość i komfort szybko przeradzają się w poczucie znudzenia, a nuda przeobraża się we frustrację, potrzebę większego sensu, przeżycia czegoś nowego, tęsknotę za zmianą, za czymś lepszym…
Czy poczujemy kiedyś dumę z nudnego i bezpiecznie przeżytego życia, czy z tego, że robiliśmy coś odważnego, trudnego, na co nie zdecydowali się inni?
Kiedy myślimy o tym, z czego jesteśmy dumni, najczęściej są to rzeczy, które wymagały od nas dużych nakładów czasu, energii, silnej woli, dyscypliny i odwagi. Jednak z perspektywy czasu nie pamiętamy trudu – wiemy, że było warto.
Jedyny czas, kiedy nasza linia życia jest stała i prosta, to wtedy, kiedy umieramy. Kiedy żyjemy, linia ta raz idzie w górę, a raz w dół, raz w górę, po czym znów opada w dół…

W życiu raz jesteśmy na dole, a raz na górze. Rozwój i ruch są wpisane w naszą naturę. Kiedy popadamy w apatię, bezruch, stagnację, czujemy się nieszczęśliwi. Życie zostało tak zaprojektowane, aby dawać nam możliwości ciągłego uczenia i przekraczania siebie. Naszą decyzją jest, czy wyciągniemy dla siebie naukę z trudnych sytuacji, czy się poddamy.
Przykładowo, kiedy człowiek straci pracę, może się załamać, popaść w depresję, odebrać sobie życie, albo może też spojrzeć na to, jak na błogosławieństwo i szansę. Zwłaszcza jeśli nie lubił swojej pracy (co jest prawdą dla 80% społeczeństwa), może w końcu odważyć się i zająć czymś, co naprawdę go interesuje. Zamiast poddać się, decyduje się pokazać swoją siłę i to, kim jest naprawdę.
Wiadomość o śmiertelnej chorobie kogoś bliskiego może nas całkowicie załamać, ale może też uświadomić, że życie jest kruche i niepewne, dlatego trzeba wykorzystać jego dar najlepiej, jak to możliwe.
Ciężkie sytuacje mają na celu nas rozwinąć i dać nam do myślenia. Jako ludzie, możemy wybrać, jak chcemy spojrzeć na daną sytuację – czy chcemy wyciągnąć z niej wnioski, czy dalej powielać błędy i doświadczać tych samych lekcji, dopóki nie zrozumiemy nauki, jaka za nimi idzie.
„Życie będzie przynosić Ci wciąż te same trudności, aż wyciągniesz z nich lekcję”.
Czy nie jest kojącym po prostu zaufać, że życie wie, co robi? Zaufać, że ono jest po Twojej stronie, a nie przeciwko Tobie? Że poprzez trudne sytuacje będzie pokazywało Ci, gdzie potrzebujesz uleczenia i co potrzebujesz zrozumieć, aby stać się wolnym człowiekiem?
Jedną z najlepszych rzeczy, jakie możesz dla siebie zrobić, to zaufać, że żyjesz we Wszechświecie, który Cię wspiera i przynosi Ci tylko to, czego potrzebujesz, aby Twoje życie było mądre i pełne.
Siła człowieka tkwi w tym, że w każdym momencie życia może zdecydować, czego chce doświadczać i na czym się skupiać. W trudnych chwilach możemy świadomie wybrać, aby widzieć w danej sytuacji tę dobrą stronę. Możemy czuć się szczęśliwi bez względu na okoliczności. Oto, jak potężni jesteśmy.